Piszę ten felieton w samolocie do Wrocławia. Czy przebywanie na wysokości 10 kilometrów nad ziemią, a więc sporo wyżej niż góra Czomolungma, przez nietubylców zwana Mount Everestem, zwiększa wenę? Nie mnie to oceniać.
„Z ziemi włoskiej do Polski” ? Niezupełnie. To znaczy: do Polski – tak, ale nie z włoskiej, tylko z niemieckiej. Cóż, to nie krasnoludki i sierotka Marysia, tylko konkretne rządy, ludzie, ministrowie i dyrektorzy rządowych agencji zadbali w czasie przeszłym, oby dokonanym, aby polskie metropolie typu Wrocław właśnie, ale też Poznań, Gdańsk, Kraków, a nawet Bydgoszcz czy Rzeszów, były świetnie skomunikowane w ruchu lotniczym z Frankfurtem czy
„Z ziemi włoskiej do Polski” ? Niezupełnie. To znaczy: do Polski – tak, ale nie z włoskiej, tylko z niemieckiej. Cóż, to nie krasnoludki i sierotka Marysia, tylko konkretne rządy, ludzie, ministrowie i dyrektorzy rządowych agencji zadbali w czasie przeszłym, oby dokonanym, aby polskie metropolie typu Wrocław właśnie, ale też Poznań, Gdańsk, Kraków, a nawet Bydgoszcz czy Rzeszów, były świetnie skomunikowane w ruchu lotniczym z Frankfurtem czy