Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Wybieraj, z kim jesteś!

Dodano: 17/05/2011 - Nr 20 z 18 maja 2011
Bohaterem filmu jest zbiorowość. Córki, wnuczki, zięciowie, krewni i sąsiedzi okrutnika. Także indyferentni policjanci, z dobrym policjantem (Stryj), który, pozbawiony wsparcia, niewiele może zrobić. Film miesza czasy, oglądamy wydarzenia poprzedzające zabójstwo, krótką scenę linczu i jej zdumiewające prawnicze konsekwencje. Zaranek w rewelacyjnej, choć enigmatycznej interpretacji Komasy (aktor nie chciał się utożsamiać z postacią i grał ją zewnętrznie, na zimno) pojawia się jak rekin w filmach przyrodniczych. Szybki, okrutny, nieprzenikniony – atakuje i znika. Drobiazgowa krytyka ma do reżysera pretensje, że nie pokazał Zaranka głębiej, nie dorobił mu rodowodu. Przecież to nieprawda. Oglądamy podobnych Zarankowi zwyrodnialców i poznajemy ich obyczaje podczas więziennej sceny gwałtu na jednym ze sprawców linczu. Tak w kryminale jak i na wolności rządzą wyrokowcy – oto paradoks praworządności. „Lincz” jest obrazem zbyt gorzkim, by nie stała mu się krzywda. Po prasowej premierze
     
42%
pozostało do przeczytania: 58%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze