Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy

Dodano: 22/08/2017 - Nr 34 z 23 sierpnia 2017
Przekonanie elit III RP, że obce ambasady mogą u nas wszystko, nie wzięło się z powietrza. Dla ludzi wychowanych w tradycji powstańczej, niepodległościowej czy w jakikolwiek sposób patriotycznej prezentowany przez ten rodzaj polityczno-kulturalnej szumowiny determinizm historyczny jest trudny do zrozumienia. Trzeba było płacić Rosji za gaz podwójne stawki, bo inaczej odetną nas od tego paliwa zupełnie, a nie można się uniezależnić od nich, bo… nie można. Z polityką Berlina należało się liczyć niemal tak jak z polityką Moskwy w czasach PRL. Pole manewru dotyczyło jedynie tego, kto lepiej będzie reprezentował interesy Niemiec. Pluralizm był tu zresztą niemały, bo często niezrozumiałe dla nas kryzysy polityczne w obozie politycznym III RP podminowane były walką o dostęp do łaski zachodniego sąsiada. Próby prowadzenia samodzielnej polityki pokazywano jako przejaw oszołomstwa czy awanturnictwa. Polityk, który walczy o polskie interesy, jest osamotniony, bo nie ma w tym
     
31%
pozostało do przeczytania: 69%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze