Bóg nas stykaj. O kolędowaniu według Zygmunta Glogera
Tradycja [Świąteczne zwyczaje]
Kolęda to nie tylko bożonarodzeniowa pieśń – od wieków w Polsce pielęgnuje się zwyczaj chodzenia „po kolędzie”: w domach z wizytą pojawiają się kolędnicy i księża. Jak było ze zwyczajem kolędowania, znakomicie opisał przed 120 laty Zygmunt Gloger w „Roku Polskim w życiu i tradycji”.
Sięgnijmy najpierw do starożytnego Rzymu. To właśnie dawni Rzymianie świętowali szczególnie nadejście nowego roku. A że pierwszy dzień zwał się calendae (stąd przecież słowo „kalendarz”), to i święto noworoczne zwało się festum calendarum.
Doczekania nowych Godów
Jak słowo „kolęda” weszło do polszczyzny? Najpierw przypomnijmy, iż święto Bożego Narodzenia zwało się Godami – a to z tego względu, iż właśnie w Boże Narodzenie wedle Kościoła kończył się stary rok, a zaczynał nowy. Wspomina Zygmunt Gloger, co się wówczas działo: „Gdy przyszły Gody, nie było końca najrozmaitszym zwyczajom, obchodom, zabawom, powinszowaniom, podarkom i poczęstunkom, przebieraniu się za króla Heroda, za żydów, cyganów, niedźwiedzi, tury, żurawi, wilki i kozy”. To jeszcze z dawnych lechickich czasów był obyczaj, by na Gody chodzić po sąsiedztwie z wieloma dzikimi, lecz oswojonymi zwyczajami – wilkami, turami czy sarnami, a w trakcie tych wizyt śpiewać różne pieśni i „powinszowania doczekania nowych Godów”. Później za tura zaczęli się przebierać chodzący po domach chłopcy. Jakaż była reakcja Kościoła? Taka, jak często bywało z różnymi, mającymi jeszcze pogański rodowód świętami, tradycjami i zwyczajami: najlepiej je było tak pozmieniać i przystosować, by zaczęły pełnić rolę chrześcijańską. Jednym słowem – gdy dzisiaj usiłuje się zwyczaj chrześcijański zamienić na pogański, to niegdyś ten proces był właśnie odwrotny. „Kapłani polscy ułożyli w XVI i XVII wieku takie mnóstwo pastorałek, czyli »kolęd« pobożnych o Narodzeniu Chrystusa Pana – pisze Gloger – do pojęć i języka ludowego wybornie zastosowanych, i dlatego wprowadzili obchody z szopkami, gwiazdą i królem Herodem, aby zatarłszy pamięć pogańsko-lechickich »Godów« nadać chrześcijański charakter świętom Bożego Narodzenia”.
Chodzenie po kolędzie
Teraz wróćmy do owego łacińskiego rodowodu słowa „kolęda”. Otóż gdy Kościół ustanowił oktawę od Narodzenia Chrystusa na 1 stycznia, to „ze starego łacińskiego wyrazu calendae związanego ściśle z obchodem Bożego Narodzenia i zwyczajem podarków noworocznych, powstał w języku polskim wyraz »kolęda«, oznaczający zarówno pieśń o narodzeniu Chrystusa, jak i podarek noworoczny, kolędowaniem zaś i chodzeniem »po kolędzie« nazwano chodzenie z powinszowaniem świąt i Nowego Roku, przy śpiewaniu kolęd, co przez cały tydzień od Bożego Narodzenia do 1 stycznia przeciągało się” – wyjaśniał dalej znakomity badacz kultury Zygmunt Gloger.
Jak to wyglądało? Otóż poprzebierani kolędnicy chodzili od domu do domu, od chaty do chaty, a na sam koniec, gdy już obeszli i dwór, i wieś, udawali się do specjalnie wyznaczonej na biesiadę chaty. Tam dopiero zaczynała się dalsza zabawa, istna uczta złożona z tego, co im jako podarek wręczono. Tańczono wówczas przy dźwiękach bębna i skrzypiec, a tańce trwały aż do północy. Podobnie rzecz wyglądała w miastach – oto już w początkach XIX wieku w Warszawie chłopcy wiejscy chodzili po domach z kolędą, muzyką i śpiewem. Ten, który był najzręczniejszy z grupy, przebierał się za niedźwiedzia, wilka lub żurawia z długim dziobem. Pokazywano różne sztuki, mówiono pogadanki, wierszyki albo wróżby.
Winszowania dla parafian
Co ciekawe, pośród zwyczajów ludowych był i taki, by w okresie między Bożym Narodzeniem a Trzema Królami obchodzić tzw. święte wieczory – w tych domach, gdzie tego przestrzegano, był zakaz wykonywania następujących prac ostrymi narzędziami po zmroku: nie można było prząść ani motać przędziwa, ani też szyć. Mówiło się: „Kto w święte wieczory przędzie i mota, będą mu się wilki motały do obory”. Siadano więc przy ogniu, śpiewano kolędy oraz pieśni nabożne czy „światowe”, opowiadano baśnie, odwiedzano się nawzajem i goszczono.
Pośród zaś różnych zwyczajów był i ten, że na nowy rok winszowali również księża na parafiach. Szczególnie iż 1 stycznia wiązał się z tym, że przed kilkoma dniami narodzonemu Chrystusowi w ten dzień właśnie nadano imię Jezus. Na chwilę zatrzymywano się więc w życiowym pędzie, by ogarnąć myślą to, co minęło, a także przewidywać, co nadjedzie w roku nowym. Winszowanie więc miało wymiar silnego przeżywania mijającego czasu i wiary w Bożą Opiekę.
„Podług starego zwyczaju – zanotował Gloger – proboszcz w kościele po kazaniu winszuje parafianom Nowego Roku, a po nabożeństwie na plebanii przyjmuje sam życzenia od wszystkich i udaje się do kolatora [dawniej fundator kościoła, właściciel ziemski – przyp. TŁ], gdzie znowu winszowano sobie wzajemnie”.
Radosna nowina o przyjściu Mesjasza
Jak wyglądały te życzenia naszych antenatów? Piękne były: „Ojcowie nasi dbali o życzenia noworoczne jak o ważną żywota sprawę, bo płynęły one z prostego, szczerego serca i sąsiedzkiego afektu. Wiedzieli wszyscy, czego komu życzyć należy, a rozum, dowcip, grzeczność, cześć, wdzięczność, serce i zażyła przyjaźń siliły się [na] wypowiedzenie życzeń. Dawni Polacy witali się w Nowy Rok słowami: »Bóg cię stykaj«, co oznaczało polecenie opiece Wszechmocnego”.
Na ten fragment chciałbym zwrócić szczególną uwagę, by nie zniknął w opisach różnych tradycji, takich jak „noszenie owsa w rękawicy” i sypania po szczypcie na róg stołu, „by całe stoły założone były chlebem w nowym roku”. To silne powiązanie przejścia w nowy rok z wiarą, owo powierzanie opiece Bożej – w oktawę Narodzenia Chrystusa – to zasadniczy klucz do zrozumienia tradycji noworocznych życzeń. Te życzenia, radosna nowina o przyjściu Mesjasza na świat, były jak symbol przekazania sobie, jeden drugiemu, niezwykłego przesłania płynącego z Ewangelii. Dlatego kolęda wpisana była zawsze w całokształt obchodów Bożego Narodzenia jako jego ważny składnik. Szczególnie teraz trzeba to podkreślić, gdy właśnie kolędę usiłuje się zabrać i uczynić z niej narzędzie… uderzające w chrześcijańskie tradycje i sam podstawowy przekaz związany z przyjściem Zbawiciela na świat: przekaz bezwarunkowej Miłości.
Kolęda i królowie polscy
Od wieków też kolęda była zwyczajem pielęgnowanym przez polskich królów i magnatów. Oto Herburt tak pisał o Nowym Roku za czasów Zygmunta Augusta: „Biegają dziatki po lesie i przyjaciele dają sobie na nowe lato, a zwłaszcza panowie sługom, bogaci ubogim, winszując sobie na Nowy Rok wszego dobra” i dodawał: „Królowie dawali dworzanom swoim na »kolędę« nieraz kosztowne podarunki, gdy ci winszowali im »nowego lata«.
Co ciekawe, w rachunkach króla Zygmunta I zachował się rejestr wydatków „na kolędy”. I tak: „Panom wikaryuszom dano złotych 10, tatarom winszującym złotych 30, żakom grającym niemiecką komedię grzywnę 1 i groszy 24”.
Zachowała się także historia słynnego błazna Stańczyka, ulubionego trefnisia Zygmunta Augusta. Król poczuł się dotknięty jakimś jego zbyt ostrym żartem i na Nowy Rok nie dał mu kolędy. Siedział więc ponury, smutny Stańczyk i wzdychał: „Dla mnie rok nie nowy, bo suknie mam stare”. Król roześmiał się, gdy doniesiono mu, co szepcze jego błazen, i obdarował Stańczyka nowym kontuszem, żupanem, pasem i butami. Dawała kolędy i szlachta, i magnaci. W zależności od majętności darczyńcy były albo skromne, albo niesamowicie hojne – zdarzało się, że magnat obdarowywał wioską, końmi, rzędami, zdobnymi pasami, bobrowymi kołpakami, deliami podbitymi sobolami, rysiami, szablami itd. Dzieci zaś i żaki odwdzięczali się dobroczyńcom wierszami – czy to po polsku, czy to po łacinie.
Pasterz przybywa do chaty
Pośród tych obyczajów był jednak jeszcze jeden, niezmiernie ważny. Oto proboszczowie i ich wikariusze „odwiedzali »po kolędzie« w okolicach Nowego Roku wszystkie strzechy swoich parafian”. Czytamy u Glogera: „Ksiądz ogłasza z ambony, kiedy do której wsi przybędzie. Dawniej taką wizytę odbywał w asystencji organisty i kilku uczniów szkółki parafialnej, która przy każdym znajdowała się kościele. Organista z chłopcami dzwonił i odśpiewywał kolędy o Narodzeniu Chrystusa Pana, tchnące ową niezrównaną sielską prostotą i dziwną szczerością uczuć, których tyle ułożyli w minionych wiekach nieznani poeci domorośli. Pasterz przybywszy do chaty, winszuje Nowego Roku, wypytuje o zdrowie i powodzenie, spisuje domową ludność, wgląda w pożycie rodziny przy jej ognisku i porządek domowy, radzi, napomina, godzi, utwierdza w miłości, egzaminuje dzieci, naucza, grzecznym rozdaje obrazki świętych i książeczki, wszystkim daje krzyż do pocałowania i błogosławi strzechę i owieczki swoje. Odwiedziny takie dla duchownych, pojmujących swe posłannictwo, dają wyborną sposobność do działania na oświatę i moralność ludu”.
Jakież mamy szczęście, iż żyjemy w czasach, w których ciągle jeszcze kolędowania możemy doświadczać. A że kolęda działa na „oświatę i moralność ludu” – toteż obecnie ta część ludu, która na bakier jest z moralnością i oświatą, przeciw wizytom kapłanów się burzy. Miejmy nadzieję, że Bóg jednak ojczyznę na dobre drogi prowadzić będzie. Czego sobie i Państwu na Nowy Rok winszuję – „Bóg nas stykaj!”.
Kup subskrypcję, aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl
Gazeta Polska miesięcznie
8,90 zł 6,00 złMiesięczny dostęp do wszystkich treści serwisu www.gazetapolska.pl.
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
- Możliwość odsłuchiwania artykułów gdziekolwiek jesteś [NOWOŚĆ]
- Dostęp do wszystkich treści bieżących wydań "Gazety Polskiej"
- Dostęp do archiwum "Gazety Polskiej"
- Dostęp do felietonów on-line
* Interesuje Cię pakiet wielu subskrypcji? Napisz do nas redakcja@gazetapolska.pl
W tym numerze
-
Zamieszki na amerykańskim Kapitolu 6 stycznia 2021 roku. Chwilę potem skasowanie kont prezydenta Donalda Trumpa na Facebooku i Twitterze. Kilka dni później rozpoczęta procedura impeachmentu....
Cyberimperium na wojnie z wolnością. Jak imperium rozmiękczyło nasze mózgi
Dzień, w którym szef prywatnej firmy Facebook zablokował na swojej platformie prezydenta największego państwa świata, człowieka, który ma dostęp do kodów startowych arsenału atomowego, zamyka pewną...Ministerstwo Prawdy XXI wieku. Czy obronimy wolność słowa przed korporacjami?
W reakcji na cenzorskie posunięcia Twittera, Facebooka, Instagrama i innych gigantów medialnych internauci na całym świecie zaczęli poszukiwać alternatywy. Dynamicznie rozwijające się nowe serwisy...Ambasador od Urbana w Moskwie. Skrywana przeszłość dyplomaty w aktach IPN
Od początku stycznia polskim ambasadorem w Moskwie jest Krzysztof Krajewski, wieloletni pracownik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W czasach PRL zawodowe szlify zdobywał w wydziale zagranicznym...Zarzuty dla „bogini w ciele dentystki”. Nowe wątki w śledztwie przeciwko byłemu ministrowi Tuska
Śledczy badający aferę Sławomira Nowaka wzięli pod lupę również jego żonę. Kobieta jest podejrzana o fałszowanie dokumentów. Według śledczych miała w ten sposób pomagać mężowi w ukrywaniu majątku...Wyrok sądu arbitrażowego nie będzie miał żadnego znaczenia
Tak naprawdę w Idea Banku brakowało około 1,5 mld zł! Tłumaczenia Czarneckiego, że dofinansował on go kwotą 25 mln zł, brzmi niemal jak żart. Nawet gdyby było to 100, 200 czy 300 mln zł, to cały czas...