Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Cała wstecz

Dodano: 19/10/2020 - Nr 43 z 21 października 2020
Ponieważ wiele wskazuje na to, że wirus może zostać „Człowiekiem roku 2020” (czemu nie, parę lat temu został nim komputer), w księgarniach trwa prawdziwy wysyp „wirusowej literatury”. Wśród tego zalewu wyróżnia się powieść Xaviera Mullera „Erectus”, która mimo dwuznacznych skojarzeń nie ma nic wspólnego z pornografią. Przypomina mi za to mój radiowy serial „Pod prąd”, który pisałem przed 40 laty. Pomysł francuskiego autora opiera się na wirusie, który wydostaje się z laboratorium, atakuje faunę i – co ciekawe – również florę. Jego działanie polega na cofaniu organizmu do wcześniejszych stadiów ewolucyjnych – słoniom wyrastają dodatkowe kły, ptaki zmieniają się w latające gady. A człowiek? Pierwsza ofiara wirusa – dozorca z tajnego ośrodka, w którym prowadzone są nielegalne doświadczenia – cofa się o 2 miliony lat, staje się „brakującym ogniwem” między małpoludem a człowiekiem – osobnikiem z gatunku homo erectus. Można się domyślić, co stanie się dalej. Ponieważ wirus
     
58%
pozostało do przeczytania: 42%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze