Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Zatrzeć ślady po smoleńskich męczennikach

Dodano: 22/09/2012 - Nr 39 z 26 września 2012
Z bramy Cytadeli warszawskiej wyjechało pięć czarnych wózków. Obok każdego z nich szedł spowiednik. Na miejsce kaźni wieziono skazańców – Romualda Traugutta, Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Żulińskiego i Jana Jeziorańskiego. Był 5 sierpnia 1864 r. Zbliżała się godzina dziesiąta. Na szubienicy miał się właśnie dokonać ostatni akt Powstania Styczniowego. Wokół niej zgromadziły się milczące, wielotysięczne tłumy, odgradzane kordonami wojska. Grały bębny. Powstańcom nie związano rąk. Sami zakładali na siebie duże białe koszule. Gdy stanęli pod belką, rozpoczęto czytanie wyroku. Sentencja liczyła kilkanaście stron. Beznamiętny głos rosyjskiego urzędnika niósł się daleko w tej potwornej ciszy, która otulała stok Cytadeli. Jedynie Traugutt nie słuchał. Rozmawiał szeptem ze stojącym obok niego kapucynem. Potem złożył ręce do modlitwy. Uniósł oczy do nieba. Stołki wytrącano spod nóg po kolei. Pierwszy zginął Jeziorański. Potem następni. Na końcu ostatni dyktator powstania. Gdy
     
8%
pozostało do przeczytania: 92%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze