Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Dorszowe trudne sprawy. Wokół atlantyckiej ryby

FOT. ADOBE STOCK
FOT. ADOBE STOCK
Dodano: 24/10/2023 - Nr 43 z 25 października 2023

Chyba nie będzie lepszego momentu, aby opisać tę rybę, niż tydzień, w którym politycy z Lewicy obiecują rozliczyć Prawo i Sprawiedliwość. Już raz bowiem tak było i zakończyło się wytknięciem zakupu dorsza za 8 zł. Wtedy ryba ta zagościła w polskiej polityce. Nie był to pierwszy raz i z pewnością nie będzie ostatni. 

Gdy przeciętny Europejczyk ma ochotę na zjedzenie ryby, to w pierwszej kolejności pomyśli o dorszu. Nie ma w tym niczego dziwnego. Historia połowów i jedzenia tych ryb sięga bowiem średniowiecza, a handel nimi nigdy nie ustał, nawet gdy przez stary kontynent przechodziła „czarna śmierć”, czyli zaraza dżumy. 

Ryba Wikingów

Początkowo rzeczywiście handel tą rybą był domeną dzielnych Wikingów. Już około X wieku naszej ery stworzyli oni system wyławiania dorsza na dalekiej północy, a następnie transportowali go na południe. Najpierw do Niemiec i na Wyspy Brytyjskie, a następnie dalej w głąb kontynentu. Dorsze zdobywały podniebienia i na

     
12%
pozostało do przeczytania: 88%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze