Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Lach serdytyj 1944

Dodano: 30/07/2014 - Nr 31 z 30 lipca 2014
Mija siedemdziesiąt lat od wybuchu Powstania Warszawskiego, a wciąż nie milkną głosy krytyczne o zrywie ’44, jakby wydarzenia z gruntu wojskowo-politycznego można było mierzyć jedynie laboratoryjną wagą posthistorycznej analizy Książę Jeremi Wiśniowiecki wysłał Skrzetuskiego z listem do atamana koszowego. Namiestnikowi było to na rękę, gdyż mógł po drodze odwiedzić Rozłogi, w których zostawił swe serce, a że burza wisiała nad Rzecząpospolitą, więc szalał z niepokoju. Słanie do Heleny Rzędziana z listami już nie wystarczało. Wyjechawszy z ową misją, wpadł do dworu kniaziówny, wymieniając z nią czułe pocałunki i miłosne przysięgi. Szczęśliwy ruszył dalej, aż dotarł do Kudaku, położonej nad brzegiem Dniepru polskiej twierdzy. Obroną zamku zarządzał niejaki Grodzicki. Ten komendant kudacki był jak mityczny heros – jednooki niczym cyklop, o twarzy znaczonej bliznami po cięciach i strzałach tatarskich, „podobnych do białych piętn na ciemnej skórze”. Odbył on z posłem
     
12%
pozostało do przeczytania: 88%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze