Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Przez zmrużone oczy. Mnisi, smoki i palarnie opium

Dodano: 30/01/2018 - Nr 5 z 31 stycznia 2018
W powietrzu przyjemna woń wilgoci. Nie wiem, czy to znad Mekongu, do którego jest raptem kilkaset metrów, czy raczej z nieodległego lasu deszczowego. A może zapach dochodzi z tych dwóch kierunków? Niedawno przeszła ulewa. Ostały się jeszcze po niej szerokie kałuże po obu stronach wąskiej jezdni. Chlup! To trzykołowy tuk-tuk wpadł w małe bajorko, które zrobiło się w niecce jezdni. Kierowca nawet się nie zatrzymuje. Siedzącemu na tylnej kanapie pewnie się spieszy. Jadą w kierunku centrum miasteczka. Ja też tam się udaję, ale piechotką. Większość zabudowań laotańskiego Luang Prabang (Louangphrabang) zawiera się w kwadracie dwa na dwa kilometry. Po jej centralnej części dobrze jest się przejść z lekko zmrużonymi oczyma. Wtedy rzeczywiście – gdy nie będziemy zwracać zanadto uwagi na telefony komórkowe w rękach straganowych sprzedawców czy inne techniczne gadżety – mamy szansę poczuć się jak w latach 70. Bo de facto od tamtego czasu niewiele się tu zmieniło. Jedenaście
     
23%
pozostało do przeczytania: 77%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze