Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Prawdy trzeba bronić

mat. pras.
mat. pras.

Próba zainteresowania historyków z całego kraju tym tematem jest istotna. Prawda sama się nie obroni, a my musimy potrafić jej bronić. Uważam, że publikacja „Wydarzenia bydgoskie 1939 roku” jest cenna i warto, żeby za nią poszły również popularne opracowania w gazetach – mówi nam Łukasz Schreiber minister w rządzie Mateusza Morawieckiego i poseł PiS-u z Bydgoszczy.

Pan poseł osobiście zaangażował się w opowiadanie Polakom na temat wydarzeń bydgoskich. Szczerze powiedziawszy ten aspekt historii jest mało zanany w naszym kraju. Dlaczego to ważne aby 80 lat po wojnie o tym opowiedzieć? 

Mamy z tym wydarzeniami problem jako Polska, bo to jedna z tez goebbelsowskiej propagandy, która wciąż żyje i funkcjonuje w dyskursie naukowym. To jest przerażające. Kiedy wojsko polskie wycofywało się przez Bydgoszcz część obywateli niemieckich, których liczebność ogółem szacuje się na około 10 tys. przy wsparciu państwa niemieckiego próbowali „wyzwolić” miasto spod polskich władz. Doszło do ataku. W reakcji na to wojsko polskie, ale także część ludności cywilnej próbowała tych prowodyrów wyłapać. Trwała wojna i w tych warunkach dokonano egzekucji. Dodajmy jednak, że nie bezbronnej ludności cywilnej, ale bojówek, które zaatakowały wojsko polskie. 

Zupełnie inaczej przedstawiała to propaganda nazistowskich Niemiec.

Joseph Goebbels, który odpowiadał za propagandę, postanowił wykorzystać ten fakt. Liczby dotyczące wydarzeń bydgoskich zostały wyolbrzymione. Najpierw sama propaganda mówiła o setkach ofiar, a następnie liczba rosła do 5 tys. a finalnie sięgnęła absurdalnego poziomu 58 tys. Ta ostatnia liczba jest absurdem, bo tylu Niemców tutaj nie żyło nawet w 1919-1920 roku. Tymczasem dziś liczbę 5 tys. osób często przyjmuje się za kompromisową. Tyle, że to też nieprawda. Dziś wiemy, że historykom udało się potwierdzić śmierć niecałych 400 osób i to po obu stronach konfliktu. Kwerenda dokumentów – ksiąg parafialnych i urzędów stanu cywilnego – pokazuje, że wśród osób które zginęły wtedy stosunek protestantów do katolików wynosi 3 do 1. 

Kłamstwo Goebbelsa nadal trwa? 

Niestety w poważnych publikacjach nadal podaje się liczbę stworzoną przez propagandę niemiecką. To o tyle istotne, że te kłamstwa były używane do uzasadniania terroru i budowania przekonania, że trzeba bezwzględnie zwalczać Polaków i wziąć odwet. Próba zainteresowania historyków z całego kraju tym tematem jest istotna. Prawda sama się nie obroni, a my musimy potrafić jej bronić. Uważam, że publikacja „Wydarzenia bydgoskie 1939 roku” jest cenna i warto, żeby za nią poszły również popularne opracowania w gazetach i innych środkach masowego przekazu. 

Uda się skończyć z terminem „Krwawa niedziela”? 

To również powinna być nasza misja, bo to pojęcie wymyślone przez Goebbelsa. Zresztą on próbował swoimi działaniami oddziaływać na europejską opinię publiczną. Wydarzenia bydgoskie wcześniej nazywał m.in. nocą św. Bartłomieja. Co ciekawe we wrześniu 1939 roku ściągano dziennikarzy z zachodu i przedstawiano im w Bydgoszczy narrację, w ramach której mówiono o zbrodniach Polaków. Działo się to w momencie, gdy nasz kraj został napadnięty. To tak jakby dzisiaj oskarżać Ukraińców o zbrodnie na Rosjanach.