Błyskawiczny upadek półwiecznego reżimu Asadów w Syrii to jeszcze większy szok niż militarne sukcesy Izraela w wojnie z „osią oporu”. Nawet Arabska Wiosna tak nie zmieniła Bliskiego Wschodu jak wydarzenia ostatnich miesięcy. Syria zawsze była areną rywalizacji obcych mocarstw. Któż więc teraz wygrywa? Przede wszystkim Turcja, ale też Izrael. Największymi przegranymi są Iran i Hezbollah, ale także dla Rosji to potężny cios. Wydarzenia w Syrii wpłyną nie tylko na Bliski Wschód.
W większości stolic na Bliskim Wschodzie wiadomość o upadku Baszszara al-Asada wywołała ogromny niepokój. Nie tylko w Teheranie czy Bejrucie. Także w Rijadzie czy Abu Zabi – wszak większość sunnickich monarchii ostatnio przeprosiła się z syryjskim reżimem. Wyjątkiem jest Doha, Katar nie poszedł w ślady sąsiadów. Także dlatego, że jest od dawna kluczowym sojusznikiem Turcji w Zatoce.
Zabójczy cios
To właśnie Ankara może dziś świętować (choć warto uczynić zastrzeżenie: na razie). Recep
SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów oraz lektora na gazetapolska.pl
Miesięczny dostęp do wszystkich treści serwisu www.gazetapolska.pl.
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]
