Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

29 stycznia 2014

Dodano: 28/01/2014 - Nr 5 z 29 stycznia 2014
„Newsweek” napisał, że autorzy „Resortowych dzieci” wykazują „zamiłowanie do wynajdywania żydowskich nazwisk”. Tere-fere kuku. Mniej najbardziej zainteresowało, dlaczego redaktor naczelny „Polityki” jeszcze na studiach zwał się Sroka, a potem stał się Baczyńskim. Czyżby chodziło o to, żeby ludzie nie mieli śmiałości redaktorkowi z komuszastej prasy nawrzucać? Srokę zwyzywać to pryszcz, każdy zna parę Srok z podstawówki. A z Baczyńskim gorzej. Jak się okaże, że to krewny poety Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, to wyjdzie głupio. Z książki wynika też, że Monika Olejnik przejściowo nazywała się Praczuk. Typowe nazwisko dla ukraińskiej praczki, z której mogliby rechotać Wojewódzki z Figurskim. Jakby zobaczyli ją w telewizorze, mogliby zwijać się ze śmiechu: „Moje skarpety też pierze taki Praczuk”. O Kazimierzu Kutzu w książce jest tyle, że mieszkał w Zatoce Czerwonych Świń. Skądinąd wiadomo, że ojciec Kutza nazywał się bez żadnych „tz”, tylko po ludzku, Kuc. Przed reżyserem z „tz”
     
14%
pozostało do przeczytania: 86%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze