To są dwa wielkie ciosy wymierzone w zabójczy dla przyszłości Starego Kontynentu projekt niemieckiej Europy. Najpierw 11 września, w Szwecji, minimalnie wygrywa blok ugrupowań prawicowych z rządzącą koalicją lewicową. A to na pewno oznacza brak zgody Sztokholmu do forsowania przez Berlin centralizacji UE. Osłabia więc pozycję kanclerza Scholza.
Równocześnie zwycięski obóz opowiada się zdecydowanie za jak najszybszym sfinalizowaniem procedury wejścia Szwecji do NATO. A po ostatnich działaniach Moskwy (ataku na podwodne instalacje Nord Stream i ogłoszeniu w piątek 30 września przez Putina aneksji okupowanych terytoriów Ukrainy) determinacja ta jeszcze bardziej wzrosła. Po powiększeniu Sojuszu o Szwecję i Finlandię zdecydowaną przewagę na północno-wschodniej flance NATO zdobędą państwa, które postrzegają Polskę jako najsilniejszego gwaranta regionalnego bezpieczeństwa. Warszawa, w godzinie próby, nie zawiodła, a swoją postawą przekonała też USA do
SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl
Miesięczny dostęp do wszystkich treści serwisu www.gazetapolska.pl.
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl
