Mimo opinii Ministerstwa Infrastruktury, że „jest dobrze” w odniesieniu do przeładunków polskich portów, dane za kwartały I–III bieżącego roku świadczą o czymś odwrotnym. To wynik zarówno dekoniunktury w gospodarce, jak i zaniechań inwestycyjnych obecnych władz.
Wciąż nie rozpoczęła się budowa zapowiadanych jeszcze przez rząd premiera Morawieckiego terminali – kontenerowego (w Świnoujściu) i zbożowych (w Gdańsku i Świnoujściu)
Najbardziej skorzystają… niemieckie porty
Niestety, wszystko wskazuje na to, że na tej sytuacji najbardziej skorzystają najwięksi konkurenci polskich portów – porty niemieckie, które zresztą już obecnie przejmują część przeładunków towarów obsługiwanych w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie-Świnoujściu. A wkrótce zjawisko to zapewne przybierze jeszcze na sile w związku z zapowiedzią duńsko-niemieckiej kontenerowej linii żeglugowej Maersk, która od początku 2025 roku zamieni obsługę portu w Gdańsku na rzecz portu Hamburg.
– Trzeba
SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów oraz lektora na gazetapolska.pl
Miesięczny dostęp do wszystkich treści serwisu www.gazetapolska.pl.
Masz już subskrypcję? Zaloguj się
* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas [email protected]
