Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Platforma ostrzeliwuje amerykańskie Apache. I zamiast zbroić Polskę, bada podkomisję smoleńską

Dodano: 23/04/2024 - Nr 17 z 24 kwietnia 2024
FOT. PACIFIC PRESS / ALAMY / ALAMY / FORUM
FOT. PACIFIC PRESS / ALAMY / ALAMY / FORUM

Joanna Kluzik-Rostkowska, wiceszefowa sejmowej komisji obrony, ogłasza znienacka, że najlepsze na świecie śmigłowce szturmowe Apache, na których sprzedaż Polsce musiał zgodzić się amerykański Kongres, sprawdzają się głównie w roli… transportowej i „nie są w stanie same operować na polu walki”. Mirosław Różanski, szef senackiej komisji obrony, twierdzi, że Polska nie potrzebuje koreańskich czołgów. Polski MON zajmuje się głównie audytami i spowalnianiem procesu dozbrajania Polski. – Dziś na świecie jest tak ogromne zapotrzebowanie na nowoczesne systemy, jak amerykańskie czy koreańskie, że terminy dostaw sięgają 10 lat. Jeśli teraz rząd się z kontraktów wycofa, to nawet jeśli powstanie inny, niepodległościowy rząd, trudno będzie mu znaleźć dostawców. A Rosja nie rezygnuje ze swoich ambicji imperialnych – komentuje Michał Jach z PiS, były szef sejmowej komisji obrony narodowej.

Tuż po ataku Iranu na Izrael, były wicepremier Mariusz Błaszczak napisał na platformie X: „Zmieniająca się sytuacja bezpieczeństwa wymaga pilnych reakcji całego świata. Polska musi konsekwentnie i szybko zwiększać swój potencjał militarny. Należy sfinalizować kontrakty zbrojeniowe rozpoczęte przez Prawo i Sprawiedliwość. Na podpis ministra obrony narodowej cały czas czekają umowy na śmigłowce Apache, armatohaubice Krab i K9, czołgi K2 i wyrzutnie Himars”.

Najlepszy śmigłowiec na świecie za słaby dla PO

Atak wiceszefowej komisji obrony Joanny Kluzik-Rostkowskiej na zakup 96 amerykańskich apache’ów, najlepszych na świecie śmigłowców szturmowych, na których sprzedaż Polsce musiał zgodzić się amerykański Kongres, był chyba najbardziej kuriozalną dotąd wypowiedzią przedstawicieli koalicji 13 grudnia o naszych kontraktach zbrojeniowych.
5 kwietnia 2024 roku w wywiadzie dla Wirtualnej Polski ogłosiła ona: „Kupujemy 96 śmigłowców Apache. Liczba mnie zastanawia, chciałabym wiedzieć dlaczego tyle. Doświadczenia Ukrainy pokazują, że sprawdzają się głównie w roli transportowej. One latają na niskich wysokościach, bo jak latają wyżej, to są utrącane. Tak naprawdę pracują jako takie pick-upy – zabrać żołnierzy, dowieźć amunicję”. Dodała jednocześnie, że amerykański śmigłowiec „nie jest w stanie sam operować na polu walki”.

– Śmigłowiec Apache to najlepszy śmigłowiec szturmowy na świecie, który jest praktycznie niezniszczalny. Rosja nie dysponuje żadnymi środkami, które byłyby w stanie wyeliminować te maszyny. Sugerowanie, że byłby on wykorzystywany wyłącznie do transportu, to po prostu kpina – komentuje Michał Jach.

Bo Niemcy i Rosjanie nie chcą apache’ów?

Jach dodaje, że takie wypowiedzi wpływają niekorzystnie na sytuację międzynarodową Polski. – Kongres Stanów Zjednoczonych wyraził zgodę na sprzedaż Polsce 96 apache’ów, co wcale nie było oczywiste, bo to tak nowoczesny, zaawansowany sprzęt bojowy, że niezbędna była właśnie zgoda Kongresu. Tymczasem ważny polityk, bo wiceprzewodnicząca komisji obrony narodowej, zaczął pytać, po co nam taki drogi sprzęt. Oczywiście że istnieje tańszy, tylko nieporównywalnie gorszy, podczas gdy apache to zabójcy czołgów. Rezygnacja z tak cennego bojowo sprzętu byłaby skandalem.

Co mogło motywować wiceszefową komisji? – To brzmi jak dziecinada, ale sprawa apache’ów ma jeszcze jeden aspekt. Apache, podobnie jak samoloty F-35, są nie tylko strukturą obronną, lecz także  ofensywną. Tymczasem Niemcy chcą nam narzucić możliwość prowadzenia wyłącznie działań obronnych. Dlaczego? Rosjanie nie godzą się na sytuację, w której bylibyśmy zdolni do działań, które mogą im zagrozić – uważa były minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

Także poseł Piotr Kaleta (PiS) z komisji obrony narodowej zwraca uwagę, że takie wypowiedzi mają bardzo niefortunne skutki. – Powinniśmy mówić wspólnie, że ten sprzęt chcemy, kupujemy go, bo jest najnowocześniejszy, a my jesteśmy bezpośrednio zagrożeni wojną. A sytuacja, w której co chwilę ktoś gada głupoty, robi wrażenie niepoważne.

Uzależnić od niemieckiego przemysłu

7 lutego 2024 roku szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił, że umowa z Koreą Południową „Nie jest na tyle atrakcyjna, byśmy mogli ją zrealizować”. 18 kwietnia senator Mirosław Różański z Trzeciej Drogi w Polsat News stwierdził: „Gdybym dzisiaj był pytany o zdanie, to bym był przeciwny temu kierunkowi koreańskiemu i bym rekomendował, żeby jednak się skupić, czy chcemy mieć leopardy czy abramsy”. 

Antoni Macierewicz zwraca uwagę, że sprawa ma aspekt nie tylko militarny. – Fundamentalną sprawą jest niechęć PO, żeby sprowadzić z Korei czołgi K2. Dlatego że z ich punktu widzenia powinniśmy być zależni od czołgów niemieckich. Bo niemieckie czołgi są uzależnione od niemieckich napraw, serwisu, modernizacji czy dodatków. Tymczasem umowa w sprawie K2 zakłada, że część czołgów kupimy z Korei, a kolejne będą produkowane w Polsce, co oznacza niezależność.

Jak podkreśla, to wiąże się z uzależnieniem od niemieckiego przemysłu. – Wypowiedzi senatora Mirosława Różańskiego, który niedawno atakował obronę granicy białoruskiej, wskazują, że dla niego interesy niemieckie są najważniejsze. Podobnie PO wspiera niemiecką produkcję i związanie z Niemcami nie tylko polskiego wojska, lecz także właśnie produkcji dla niego. Chodzi też o samoloty czy armatohaubice.

Koreańskie negocjacje

W momencie zamykania numeru w Korei Południowej trwały rozmowy z udziałem dwóch wiceministrów obrony z Polski. Jeden z nich to Paweł Bejda, który ponad rok temu pisał na portalu X: „1000 czołgów, 672 haubice, 288 wyrzutni rakietowych i 50 samolotów. To wszystko, bez przetargów kupuje @mblaszczak, w trybie pilnej potrzeby operacyjnej, ale z dostawami za kilka lat. To przekręt stulecia na setki miliardów złotych???!!!”.

Tymczasem w ostatnich tygodniach pojawiły się wypowiedzi ministra Kosiniaka-Kamysza, że koreańskie czołgi prawdopodobnie będą produkowane w Polsce, w poznańskich Zakładach Cegielskiego. Trudno powiedzieć, czy faktycznie tak będzie, bo wypowiedź ministra robiła wrażenie tratwy ratunkowej rzuconej prezydentowi Poznania Jackowi Jaśkowiakowi z PO, który zaczął wymachiwać tą obietnicą w czasie bardzo nieudanej dotąd dla niego kampanii wyborczej. 

Zdaniem naszych rozmówców, Polska przestaje być w podobnych sytuacjach podmiotem, bo skłonienie rządu Tuska do określonych zakupów zależy od tego, czy Amerykanie zdołają w tej sprawie wywrzeć nacisk na Niemcy, które mają przełożenie na polskiego premiera. – Za naszych rządów opóźnień nie było, wszystko szło odpowiednim rytmem. Teraz, po wielu miesiącach rządów, oni wyjeżdżają do Korei, ponoć żeby podpisywać umowy wykonawcze. Można to było dawno zrobić, ale zamiast tego zrobiła się bardzo nieprzyjemna atmosfera wykreowana przez obecnie rządzących, podważających sensowność zakupów. Musiało dojść do rozmów w UE, gdzie nawet Niemcy, a szczególnie Francuzi zaczęli mówić, że Putin nie żartuje i trzeba doprowadzić do konkretnych działań w sprawie sprzętu. I wtedy pojawiły się szanse, żeby znowu kooperować zarówno ze Stanami

Zjednoczonymi, jak i Koreą – uważa Piotr Kaleta.

Kontrolowanie podkomisji smoleńskiej ma trwać…

10 miesięcy

Zdaniem Michała Jacha, w czasie gdy trwa wyścig z czasem w kwestii zbrojeń wobec rosyjskiego zagrożenia, ministerstwo zajmuje się czymś zupełnie innym:  – W MON zajmują się jakimiś audytami, rozliczeniami, a nie kontynuacją ważnych zamówień. A jak te audyty przebiegają, to dowiedzieliśmy się przy okazji kompromitujących audytów w CPK, które są przeciągane i nic z nich nie wynika.

Potwierdza to kuriozalny wywiad wiceministra Cezarego Tomczyka dla „Polski Zbrojnej” z 2 kwietnia, w którym tak przedstawia on sukcesy MON: „Wszyscy sekretarze stanu oraz szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego dostali zadanie, by w ramach swoich zakresów odpowiedzialności przygotować raport otwarcia. Pierwsze wnioski oraz plany przedstawiliśmy na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Ten etap już za nami, ale, niestety, im głębiej kopiemy, tym więcej odkrywamy rzeczy, które miały być przed nami ukryte przez poprzedników”.

Dziennikarze z troską zapytali o to, czy jest już gotowy audyt w sprawie „działalności tzw. podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza”. Okazało się, że po pięciu miesiącach rządów praca nadal wre i ma trwać kolejnych pięć miesięcy: „Jesteśmy w połowie drogi. W sumie mamy do przeanalizowania ponad 20 tys. dokumentów, które wytworzyła podkomisja… Kontrola nadal trwa, wszystko musi być dokładnie sprawdzone i myślę, że opinia publiczna będzie bardzo zbulwersowana ustaleniami. Sądzę, że w sprawie konkretnych osób będą kierowane wnioski do prokuratury o pociągnięcie do odpowiedzialności”.

Wyścig z Rosją może być już nie do wygrania

Jak podkreśla Jach, władza zajmuje się głównie ukrywaniem informacji o swoich działaniach. – Wicepremier Mariusz Błaszczak szczegółowo informował o postępach dotyczących tych kontraktów, a teraz informacje podawane przez rząd są ledwie cedzone.

Jego zdaniem, każde opóźnienie jest szkodliwe, a rezygnacja z zakupów miałaby skutki katastrofalne. – Jeśli Polska wycofałaby się z jakiegoś programu, to nie byłoby łatwo pozyskać inne zamówienia. Dziś na świecie jest tak ogromne zapotrzebowanie na tak nowoczesne systemy, jak te amerykańskie czy koreańskie, że terminy dostaw sięgają 10 lat. Jeśli koalicja 13 grudnia się z tego wycofa, to nawet jeśli powstanie inny, niepodległościowy rząd, to trudno będzie mu znaleźć dostawcę. A Rosja nie rezygnuje ze swoich ambicji imperialnych. 
 

     

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze