Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Krok dalej

Dodano: 28/06/2011 - Nr 26 z 29 czerwca 2011
Na zdrowy rozum, argumentacja, która temu towarzyszy, jest śmiechu warta. Przyjęło się, że kto traktuje swój związek poważnie, godzi się na przyjęcie pewnych obowiązków, mających chronić słabszego partnera i, przede wszystkim, potomstwo. Kto się boi odpowiedzialności, nie jest zdecydowany trwać w związku długo, liczy, że trafi mu się lepszy, zadowala się życiem na kocią łapę i zobowiązań unika. To logiczne. Środowiska, ogólnie mówiąc, postępowe, zawsze dotychczas twierdziły, że tylko ten drugi model współżycia gwarantuje człowiekowi pełną realizację. Prawdziwa miłość nie potrzebuje „stempelka”, a poza tym po prawdziwej miłości przyjść może jeszcze prawdziwsza, i nie należy z góry z niej rezygnować w imię tej aktualnej. A teraz nagle wystarczyło parę słów premiera, by media salonu zapełniły się zapewnieniami, że wszystkie związki, nawet te najbardziej przelotne, muszą być sformalizowanego. Że jednak bez tego wyszydzanego „stempelka” ani rusz! Idiotyzm tego rozumowania aż bije po
     
65%
pozostało do przeczytania: 35%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze