Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Serce \ Pożegnanie z dymkiem i golonką. Po zawale życie się zmienia o 180 stopni

Fotolia
Fotolia

Zawał serca jest jedną z najcięższych chorób cywilizacyjnych. W razie jej objawów niezwykle istotna jest błyskawiczna pomoc lekarska i leczenie szpitalne. Nie mniej ważna jest późniejsza rehabilitacja po wyjściu ze szpitala i ćwiczenia pomagające w dojściu do zdrowia

Dane są dramatyczne. Śmiertelność szpitalna u chorych po zawale serca z dostępem do diagnostyki i terapii inwazyjnej wynosi w Polsce 6 proc. U chorych bez dostępu do koronarografii i angioplastyki w ostrej fazie zawału serca była ponad dwa razy wyższa. Śmiertelność roczna w okresie poszpitalnym (po wypisie ze szpitala) wynosi w naszym kraju ok. 10 proc., zaś 3-letnia prawie 20 proc. Aby uniknąć ryzyka powtórki zawału, jego powikłań i zgonu, należy bezwzględnie stosować się do zaleceń lekarzy i rehabilitantów. Przygotować musimy się na to, że rehabilitacja będzie szczególnie trudna w pierwszym roku, a stałe ćwiczenia powinny nam towarzyszyć już przez całe życie. Wiążę się to z szeregiem wyrzeczeń, ale biorąc pod uwagę zyski w postaci zdrowia i uratowania życia, naprawdę warto. Powiedzieć może o tym pan Andrzej, który zawał serca przeszedł 12 lat temu.

Całkowita przemiana
– Siedziałem w domu, paliłem papierosa, piłem piwo. To był spokojny dzień. Nagle poczułem silny ból w klatce piersiowej, lęk, słabość. Żona zadzwoniła po pogotowie. Okazało się, że mam zawał, trafiłem do szpitala – wspomina pan Andrzej. W chwili, gdy dopadła go choroba, miał 47 lat, 40 kg nadwagi, palił niemal dwie paczki papierosów dziennie. Od  zawału jego życie zmieniło się diametralnie. – Leczenie w szpitalu trwało kilka tygodni. Na szczęście zawał nie miał powikłań, nie był też bardzo rozległy. Gdy wróciłem do domu, musiałem rozpocząć żmudną rehabilitację. Trwała około roku. Nawet później musiałem być aktywny fizycznie, całkowicie zmienić zwyczaje żywieniowe – wspomina. Pan Andrzej ograniczył alkohol do minimum, rzucił palenie. – Przyznam, że o ile abstynencja od alkoholu nie jest dla mnie problemem, o tyle rzucenie palenia było dramatem, wydawało się, że się nie uda. Ale zawziąłem się. Pomyślałem o żonie, dwójce dzieci. Uznałem, że żyć muszę nie tyle dla siebie, ile przede wszystkim dla nich – opowiada. Niestety, są zawałowcy, którzy zapominają o zaleceniach lekarzy, zaniedbując rehabilitację czy zmianę trybu życia. To droga do kolejnego zachorowania.

Cztery fazy rehabilitacji
I faza rehabilitacji po zawale ma miejsce już w szpitalu. Są stosowane dwa modele w zależności od tego, czy mamy do czynienia z zawałem powikłanym, czy też nie. Jeśli jest to zawał pełnościenny niepowikłany (model A), po 2–3 dobach pacjent pod okiem lekarza wykonuje ćwiczenia bierne i próbuje się go sadzać, po 4–5 dobach następuje pionizacja i ćwiczenia czynne, a po 6–10 dniach pacjent powinien brać udział w wolnych spacerach i próbować chodzić po schodach. Bardziej skomplikowana sytuacja jest przy powikłanym zawale (model B). Tu rehabilitacja trwa dłużej niż 21 dni, obciążenia powinny być dużo mniejsze. I faza kończy się wraz z wypisaniem ze szpitala. I wtedy zaczyna się prawdziwa walka o pełny powrót do zdrowia. W fazie drugiej pacjent po zawale powinien wykonywać proste ćwiczenia fizyczne w domu oraz bardziej intensywne w specjalnie przystosowanej monitorowanej sali, pod nadzorem rehabilitantów i lekarzy. Po kilku tygodniach przechodzimy do fazy III, która trwać powinna przynajmniej pół roku. Prowadzona jest w domu i ośrodkach przyszpitalnych. Polega głównie na ćwiczeniach kondycyjnych i rekreacyjnych. Lekarze prowadzą też wobec pacjenta edukację przeciwzawałową. Wreszcie faza IV – zaczyna się ok. roku po zawale. To regularne ćwiczenia grupowe i indywidualne, mające na celu utrzymanie zdrowej kondycji chorego oraz zapobieżenie nawrotom choroby. Oczywiście sama rehabilitacja to nie wszystko. Konieczna jest też zmiana szkodliwych nawyków żywieniowych, rzucenie nałogów.

Bez goloneczki i dymka
Sprawą niezmiernie ważną oprócz aktywności fizycznej jest też zmiana przyzwyczajeń żywieniowych. Dieta wysokotłuszczowa, obfitująca w cukry proste, w przypadku osób po zawale jest zakazana. Musimy – szczególnie w pierwszym etapie po chorobie – zapomnieć o tłustych golonkach, schabowym, fast foodach, słodyczach. Alkohol należy ograniczyć do minimum. Niezbędne jest też rzucenie palenia, które zawsze jest szkodliwe i jest jedną z głównych przyczyn zarówno chorób płuc, jak i czynnikiem ryzyka zawału serca. Zmiana przyzwyczajeń jest trudna, ale przykład pana Andrzeja pokazuje, że warto. – Jestem po zawale 12 lat. Dużo biegam, żyję aktywnie. Nie palę w ogóle, a alkohol piję sporadycznie, kilka razy w roku, stosuję dietę śródziemnomorską – mówi pan Andrzej. Jak zaznacza, w jego przypadku opłaciło się. – Kondycja jest dobra, badania kardiologiczne wychodzą pozytywnie. Dbać o siebie, jako sercowiec, będę musiał już zawsze, ale warto. Szczególnie że mam dwa tragiczne przykłady – kolegi i sąsiada z sali szpitalnej. Obaj gdy doszli do siebie, wrócili do starych przyzwyczajeń. Sąsiad ze szpitala zmarł na kolejny zawał dwa lata po pierwszym. Kolega przeżył trzy lata. Nie mógł się rozstać z paleniem i zmusić do odpowiedniej diety. Serce nie wytrzymało. Miał 52 lata – mówi pan Andrzej. I przekonuje, że właśnie skuteczna rehabilitacja jest źródłem prowadzącym do celu.

Artykuł współfinansowany z funduszu prewencyjnego PZU
Autor: