Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Prowadź kamerę przez żydowskie groby?

Dodano: 27/10/2015 - Nr 43 z 28 października 2015
Marcin Wrona (1972–2015) odkrywał dla naszego kina inną rzeczywistość. I mniej mi chodzi o pokazane po nowemu realia, bardziej o emocje – o osobowość efekciarską, a kino spazmatyczne. O ekscentryka nieznającego granic bądź lubiącego je przekraczać.  W „Mojej krwi” nicował Wrona mit, ceremonię, macierzyństwo; umierający bokser płaci tam Wietnamce za urodzenie potomka. W „Chrzcie” absurdalnie wykręcał reżyser ideę przyjaźni i solidarności, zmuszając młodego mężczyznę, by stał się dla kolegi katem. Wreszcie w „Demona”, zrobionego według dramatu Rowickiego o przestępcach, którzy natrafiają w przejętej bezprawnie ziemi na ślad cudzego łajdactwa, wpisał Wrona wątki i chwyty z innych filmów. Choćby z „Wesela” (Wyspiańskiego i Smarzowskiego), ze starego „Dybuka” Waszyńskiego, z hałaśliwego „Poltergeista” Hoopera i nawet „Lśnienia” Kubricka. A połączył owe ingrediencje atakiem, mówiąc salonem, na nasze nieczyste sumienia i nieprzepracowane grzechy.  I tak w bezsprzecznie
     
35%
pozostało do przeczytania: 65%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze