Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Sól i batony tylko u dilera

Dodano: 22/09/2015 - Nr 38 z 23 września 2015

Nauczyciele okupujący szkolne ksero, bo nie skatalogowano jeszcze darmowego podręcznika, umęczone pracownice szkolnych bibliotek, które pod presją czasu usiłują jak najszybciej tego dokonać, i licealiści z głupim uśmieszkiem dzielący się informacją, że ktoś przyniósł „biały proszek”, po czym dzielący się zwykłą solą kuchenną, której teraz ma nie być w szkolnym menu. Do tego zatrwożeni pracownicy szkolnych sklepików, w każdej nieznanej osobie widzący kontrolera z sanepidu – tak wyglądają polskie szkoły trzy tygodnie po rozpoczęciu roku szkolnego Już pod koniec wakacji w internecie pojawiły się memy przedstawiające zakapturzonego mężczyznę, czyli standardowe wyobrażenie dilera handlującego pod szkołą dragami, i podpisy: „Ej, chcecie kupić batona?” czy „Ej, mały, chcesz trochę soli?”. To reakcja internautów – wśród których z pewnością są liczni uczniowie – na tzw. rozporządzenie sklepikowe, czyli rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie grup środków spożywczych

     
9%
pozostało do przeczytania: 91%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

Leon Berger

W tym numerze