Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Z naszej strony Atlantyku

Dodano: 16/06/2015 - Nr 24 z 17 czerwca 2015
Z „Marsylskim łącznikiem” odbywamy ciekawą podróż w czasie i przestrzeni, dotykamy też przełomowych momentów historii kina. Tytuł filmu Jimeneza w polskiej wersji nawiązuje wręcz do „Francuskiego łącznika” (1971 r.) Friedkina o agentach polujących na przerzut heroiny z Francji do USA. Tam mieliśmy ponurą nowojorską gonitwę, tu w słonecznej Marsylii, gdzie prochy powstają, łeb narkotykowej hydrze próbuje ukręcić francuski sędzia. Oba filmy nawiązują do realnych wydarzeń, pokazują zaciekłość stron wojny i jej daremność. Wpadają wielbłądy, karawany z prochami idą dalej, tu i tam są ofiary. Zaraza dotyka też aparatu sprawiedliwości, toteż każdy sukces jest podszyty porażką. Upadek i nędzę ćpunów, którzy utrzymują cały biznes, pokazywał film „Narkomani” (1971 r.), debiutował w nim Pacino; korupcję w policji – „Serpico”, też z Alem w roli głównej. Trzy dekady później film „Traffic” (2000 r.) wykazał, że to gra bez końca. Można o tym zapomnieć podczas samochodowych pościgów
     
36%
pozostało do przeczytania: 64%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze