Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

Dyplomatyczne przypadki (i wpadki)

Dodano: 29/04/2015 - Nr 17 z 29 kwietnia 2015
Świat dyplomacji bywa pasjonujący. W tym świecie jest czasem śmiesznie, a czasem strasznie. Nie chcę się rozwodzić o zawiłościach protokołu dyplomatycznego, który jest w Polsce mało znany. Widać to choćby na lokalnych imprezach. Najpierw wita się wójta czy burmistrza albo i dyrektora (czy jego zastępcę!) z Urzędu Marszałkowskiego, a potem dopiero np. wicemarszałka Sejmu RP czy posła. Czy to bunt przeciwko władzy centralnej? A gdzież tam! Po prostu chęć podlizania się tym urzędnikom, wybieralnym bądź nie, którzy dzielą kasę. Proste jak konstrukcja cepa  Nie chce mi się pisać o przenikaniu się służb dyplomacji i służb specjalnych, bo to po prostu praktyka służby zagranicznej od wieków w wielu krajach. I to obojętnie od ustroju i części świata. Jak słyszę: attaché kulturalny, wiem, że muszę się mieć na baczności, bo to często gość na podwójnym etacie. Znaczy się „ucho”, jak to się drzewiej mówiło. Ale radcy do spraw gospodarczych czy panie i panowie od mediów w
     
26%
pozostało do przeczytania: 74%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze