Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Kiedy się strzela ze strachu

Dodano: 15/10/2013 - Nr 42 z 16 października 2013
Ten, kto posiada władzę, ponosi także odpowiedzialność za to, co się dzieje pod jego rządami. Ducha tej dawnej, dziewiętnastowiecznej jeszcze odpowiedzialności nie znają ministrowie Tuska, on sam i jego urzędnicy. Sposób sprawowania władzy w Warszawie nie jest więc jakimś przypadkiem odosobnionym. To wykwit tego samego systemu, jaki w Polsce panuje już drugą kadencję – ciągłego „robienia dobrego wrażenia”, a nie pracy na rzecz dobra kraju i jego obywateli Komenda wykrzyczana przez generała Zabołockiego brzmiała – „Pli!” („Pal!”). Żołnierze zareagowali natychmiast. Palce nacisnęły spusty. Rozległy się strzały. Kule poleciały w stronę zgromadzonych na Krakowskim Przedmieściu ludzi. Pięć osób padło martwych na warszawski bruk. Stolica, a wraz z nią cała Polska, była wstrząśnięta tym, co się stało. Po tych strzałach, 27 lutego 1861 r., sytuacja w Warszawie była tak napięta, że namiestnik rosyjski, książę Michaił Dymitrowicz Gorczakow, przestraszył się, iż lada moment z
     
8%
pozostało do przeczytania: 92%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze