Przekaż 1,5% na media Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy! Przekaż TERAZ » x

„Tarantula” wkracza do armii. Nowoczesny sprzęt dla żołnierzy

Obrona narodowa [Zbrojenia]
Inspektorat Uzbrojenia MON zamierza pozyskać dla polskiej armii 50 kompletów mobilnych bezzałogowych pojazdów rozpoznawczych w ramach programu operacyjnego pod kryptonimem „Tarantula”.


Sprzęt, który niedługo znajdzie się na wyposażeniu polskich żołnierzy, przeznaczony jest do prowadzenia rozpoznania zwiadowczego w bezpośredniej styczności działań zbrojnych, zwłaszcza na terenach niebezpiecznych, do których niemożliwe jest dotarcie żołnierza. Miniaturowe pojazdy doskonale sprawdzają się w miejscach potencjalnie zaminowanych lub takich, gdzie nie da się jednoznacznie zlokalizować rodzaju uzbrojenia wroga i jego rozmieszczenia. Z tego też powodu jednymi z głównych cech sprzętu rozpoznawczego powinny być kompleksowość i wszechstronność. Pojazd musi się poruszać po każdej możliwej nawierzchni i w każdym terenie (lesistym, zurbanizowanym oraz otwartym), a także być przystosowany do kamuflażu. Nie należy również zapominać o odpowiednich wymiarach i wadze, które umożliwią oddziałom rozpoznawczym bezproblemowy transport i użycie go w dowolnym miejscu i czasie. Jednym słowem – sprzęt musi być szybki i zwinny jak tarantula – bo właśnie takim kryptonimem opatrzono program operacyjny na zakup tego uzbrojenia.

Patrząc na aspekty techniczne bezzałogowych pojazdów rozpoznawczych, można dojść do wniosku, że tego rodzaju uzbrojenie powinno być określane mianem robopojazdów, gdyż bezpośrednia ingerencja żołnierza w jego działanie jest znikoma. Wyposażony w specjalne rejestratory audio i wideo pojazd przekazuje zdobyte informacje drogą bezprzewodową do specjalnej konsoli obsługiwanej przez żołnierza. Cechą szczególną tego typu sprzętu jest to, że nie tylko rejestruje obraz i dźwięk z miejsca akcji, ale jest również w stanie podnieść lub przenieść niewielki ładunek w wyznaczone miejsce. By tego dokonać, musi być wyposażony w sensory rozpoznawcze, do których zalicza się kamery noktowizyjne i termowizyjne, mikrofony kierunkowe oraz tzw. manipulator, czyli specjalne ramię odpowiedzialne za chwytanie i upuszczanie przedmiotów. Dzięki wymienionym cechom robopojazd może z powodzeniem być wykorzystywany np. do podkładania materiałów wybuchowych w strategiczne miejsca działania wroga. O tym, kto i w jakim czasie dostarczy polskiej armii sprzęt w ramach programu operacyjnego „Tarantula”, powinniśmy dowiedzieć się jeszcze tej jesieni.

W najbliższych latach oddziały rozpoznawcze otrzymają również 118 lekkich pojazdów uderzeniowych (LPU) dalekiego rozpoznania „Wirus IV” w ramach programu operacyjnego „Żmija”. Umowa opiewająca na ponad 90 mln zł została podpisana podczas wrześniowego Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach. Dostawy „Wirusów” mają zakończyć się do 2022 r.

W kontekście działań rozpoznawczych warto również przypomnieć o przetargu realizowanym przez Oddział Zabezpieczenia Żandarmerii Wojskowej, który zamierza pozyskać 10 miniaturowych bezzałogowych statków rozpoznawczych – dronów. Sprzęt, który trafi do OZŻW, nie może być cięższy niż 2 kg., musi umożliwiać start i lądowanie pionowe w terenie zurbanizowanym, osiągać maksymalny pułap nie mniejszy niż 2000 m oraz prowadzić działania w powietrzu w czasie nie krótszym niż 25 minut. Ponadto drony muszą być trudne do wykrycia dla urządzeń namierzających, cechować się cichą pracą i umożliwiać pełną kompatybilność z systemem dowodzenia, ze zmianą zadań w trakcie już rozpoczętej misji włącznie. Przetarg ma zostać zakończony tuż przed świętami Bożego Narodzenia.



Komentarz:
Czołg i okręt na pilota

O bezzałogowych statkach powietrznych, potocznie zwanych dronami, zapewne usłyszeli Państwo już nieraz. Niedługo na wyposażeniu polskiej armii znajdzie się kilkaset sztuk tego typu sprzętu w różnych konfiguracjach. Nad zbrojeniem się w drony już teraz pracuje także Żandarmeria Wojskowa, o czym mogą Państwo przeczytać obok. Bezzałogowce, tym razem poruszające się po lądzie, z powodzeniem wykorzystywane są w wojskach zwiadowczych i rozpoznawczych. Wypuszczenie małego robota na kółkach lub gąsienicach w miejsce działania wroga to doskonała metoda na sprawdzenie, jakim potencjałem ilościowym i zbrojeniowym dysponuje przeciwnik. Trzeba również pamiętać, że w razie zdemaskowania lub wjechania na ładunek wybuchowy o wiele łatwiej pożegnać się z jednostką sprzętu niż z żołnierzem.
Obecnie wojskowi eksperci na całym świecie pracują nad wprowadzeniem systemu bezzałogowego do każdego mobilnego uzbrojenia żołnierzy. Tego typu przedsięwzięcia realizowane są m.in w USA, Chinach i Rosji. W tym ostatnim kraju opracowaniem czołgu bez kierowcy zajmuje się koncern Kałasznikow, znany m.in. z produkcji broni maszynowej. Z kolei za oceanem podobne działania inżynierowie skupiają na wprowadzeniu do armii bezzałogowych transporterów opancerzonych, poruszających się m.in. w konwojach.
Szacuje się, że na początku lat 30. XXI w. na podstawowe wyposażenie wojsk wielu krajów trafią również bezzałogowe statki i okręty, zarówno nawodne, podwodne, jak i specjalnego przeznaczenia. Tym samym coś, co jeszcze kilkanaście lat temu wydawało nam się niemożliwe, już niedługo stanie się rzeczywistością. Patrząc na postępującą technologię, trudno przewidzieć, jak kluczowe armie świata będą wyglądać za 50 lub 100 lat. Może będą przypominać superzautomatyzowane jednostki, znane z filmów science-fiction? Wszakże już teraz niewiele im do nich brakuje.


Patron działu Obrona Narodowa: Polska Grupa Zbrojeniowa
Autor: