Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ » x

Zanim pojawi się pies

Dodano: 13/12/2011 - Nr 50 z 14 grudnia 2011
Później sprawy stanęły mniej ostro – sputniki i Voyagery odczarowały kosmos, zimna wojna zelżała, a po misjach Apollo skończyły się i lęki, i gwiezdne marzenia. Toteż u Carpentera zamiast polityki i klimatów kosmicznych ważniejsze są efekty. Także rozkład emocji i racji w grupie oraz to, jak organizuje się ona w walce i uczy odróżniać zainfekowanych od czystych. Ale najważniejsze są obrazy istot rozrywanych przez transformującą w nich obcą formę, co w sensie filmowym zrobiono olśniewająco. Jeśli chodzi o ekspresję, bo nie artyzm, był to krok naprzód wobec tego, co Ridley Scott pokazał w „Alienie”. I milowy skok wobec tego, co sygnalizowano w „Zemście kosmosu”. Heijningen robi podobny film jak Carpenter, tyle że kończy tam, gdzie tamten zaczyna. Kręci prequele. U Amerykanina była mowa o Norwegach, od których kosmiczną zarazę przyniosły psy, no to teraz są w filmie Norwegowie. Słucha się tego dość egzotycznie, na szczęście mamy też Amerykanów. W obliczu Obcego dojdzie do nieporozumień
     
36%
pozostało do przeczytania: 64%

Artykuł dostępny tylko dla subskrybentów

SUBSKRYBUJ aby mieć dostęp do wszystkich tekstów www.gazetapolska.pl

Masz już subskrypcję? Zaloguj się

* Masz pytania odnośnie subskrypcji? Napisz do nas prenumerata@gazetapolska.pl

W tym numerze